W ubiegłym roku oglądając serial Sonic Highways ogarnął mnie jakiś dziwny smutek. Dave Grohl dziarsko od kilku dobrych lat próbuje ratować rockandrolla i jego spuściznę min. w postaci niejednokrotnie doskonałych studiów nagraniowych. W jednym z odcinków prezentującym studio w Nowym Jorku, Foo Fighters nagrywają numer w studio The Magic Shop. Studio to jest wyjątkowe z kilku powodów: posiada fenomenalny wręcz mikser firmy NEVE serii 80 (56 kanałów !!!), oraz dlatego że nagrał tam dwie ostatnie płyty nie kto inny jak sam David Bowie. Bywał tam też Coldplay, Billy Joe Armstrong (Green Day) z Norah Jones. Zespoły: Arcade Fire, Ramones, Sonic Youth (legenrana płyta Dirty), Foo Figters, Kurt Vile i inni.
Już w filmie Sonic Highways właściciel tego wspaniałego studia opowiadał o tym jak świat się zmienia, jak się zmienia Nowy Jork (min. po 09/11/2001). Opowiadał min. o trudnościach w utrzymaniu tego wspaniałego studia w epoce home recordingu. Rok po obejrzeniu serialu Grohla czytam na Facebooku że niestety studio The Magic Shop w Nowym Jorku zostaje zamknięte. Kończy się kolejna wspaniała historia miejsca gdzie rejestrowano płyty które na zawsze weszły do kanonów muzyki popularnej. Jak widać potrfolio marzeń nie wystarczy aby przetrwać w dzisiejszym muzycznym świecie. Brakowało szczęscia? Przygniatały koszty własne? Brakowało finasowania pozamuzycznego? Nie dowiemy się pewnie. Parafrazując klasyczny już tekst: spieszmy się kochać studia nagrań, tak szybko odchodzą.