Fot. Marcin Matuszak
Jeśli tylko mogę to co roku wybieram się na coroczną imprezę nazwaną Soundedit Festiwal Producentów Muzycznych. To właśnie tam miałem okazję spotkać Garetha Jonesa który pracował z Depeche Mode (płyty: Construction Time Again (1983), Black Celebration (1986), Ultra (1997), Exciter (2001) ). Mogliśmy zajrzeć w oryginalne ścieżki tego genialnego zespołu. Uwierzcie mi, że usłyszenie na własne uszy współbrzmienia wokali Davida Gahana i Martina L. Gore to nie lada gratka.
Tam min. spotkałem Marka Ellisa pseudonim Flood którego dorobek lepiej sobie samemu sprawdzić w necie. Gdybym chciał wszystko wymienić ten blog byłby baardzo długi. Wymienię tylko kilka zespołów: Depeche Mode, Nine Inch Nails, P.J. Harvey, The Smashing Pumpkins, U2, Warpaint, Sigur Ros. Naprawdę możliwość obcowania z jakże skromnym człowiekiem, który dysponuje przeogromnym doświadczeniem przyprawia o dreszcze i daje niezłego kopa do działania.
Następnym tuzem branży spotkanym na tym festiwalu był Steve Albini, guru purytańskiego podejścia do brzmienia płyt, doskonały realizator, który zaznacza żeby nie nazywać go producentem muzycznym. Jego metodą pracy jest pozostawienie zespołu takim jakim jest. Niestety formuła spotkania z Albinim nie była zbyt przyjazna uczestnikom. Steve siedział na scenie oddzielony od publiczności, odpowiadał głównie na pytania Piotra Metza który nomen omen z uprawianym zawodem producenta muzycznego niewiele ma wspólnego. Zamiast skupić się na tajnikach realizacji dźwięku, rozmowa miała przebieg raczej luźny i dość ogólnikowo podchodzący do tematu spotkania.
Tak czy siak wizyta na festiwalu Soundedit zawsze pozostawiała we wspomnieniach nie zatarte wrażenia.
W tym roku po pandemicznej przerwie pojechałem tylko na kilka godzin. Niemniej jednak jak zwykle bardzo było warto. Oprócz spotkania starych znajomych którzy regularnie odwiedzają tą imprezę była okazja do zawarcia zupełnie nowych znajomości. Dodatkowo warsztaty z teorii akustyki oraz udział w sesji miksu utworu João de Sousa prowadzonej przez Michała Kupicza. Zaczerpnięcie z wiedzy kolegów, poznanie nowych narzędzi do pracy z dźwiękiem to wartość sama w sobie.
Niestety z roku na rok nie zauważam wzrostu liczby uczestników z branży w tej imprezie która powinna być miejscem dzielenia się doświadczeniami i zawierania nowych znajomości. Nie od dziś wiadomo że wymiana doświadczeń i uczenie się od innych to najszybszy sposób na rozwój, poszerzanie wiedzy i poznawanie tzw. patentów. Szkoda bo uczestnictwo w warsztatach jest zupełnie darmowe, wystarczy tylko dojechać. Na Soundedit każdy kto zajmuje się dźwiękiem powinien się pojawić.
Przyszedł mi pomysł na organizację w studio spotkań dla realizatorów dźwięku. Coś w rodzaju "Cooking Raw" wśród kucharzy. Ludzie się spotykają, inspirują się nawzajem i uczą rzeczy na które czasami sami by nie wpadli. Inspiracje, wiedza i poznawanie ludzi to wartości które trudno wycenić.
Comments